Strona:Karol May - Niewolnice.djvu/27

Ta strona została uwierzytelniona.

nie musielibyśmy się zwracać tutaj, gdyby łotry jakieś nie odnalazły były naszej ostatniej studni, i nie wypróżnili jej do dna.
— Jakże oni mogli taką studnię odnaleźć?
— I ja uważałem to za niemożliwe. Widocznie jednak przypadek przyszedł temu psu chrześcijańskiemu z pomocą.
— Chrześcijaninowi? Więc giaura nad studnią spotkałeś?
— Przeklętego szakala i jego towarzyszów. Zabrał nam nietylko dwóch jeńców, ale i nas obdarł ze wszystkiego, prócz ubrań.
— Na Allaha! Nie rozumiem nic, i tylko z twojej mowy wnioskuję, że ci się jakieś nieszczęście przytrafiło. Opowiedz wszystko dokładnie!
Malaf był posłuszny. W opowiadaniu swojem trzymał się prawdy i nie powiedział ani słowa za mało, ani za dużo. Przesadzał tylko wtedy, kiedy moją odwagę pod niebo wynosił, co zresztą robił poto jedynie, aby zmniejszyć swoją odpowiedzialność wobec wodza. Kiedy Ibn

23