Strona:Karol May - Niewolnice.djvu/30

Ta strona została uwierzytelniona.

zupełnie przypadkowe, tak, jak przypadkiem jest to, że się zatrzymali nad studnią.
— Skąd wziął tak dobre wielbłądy dla siebie, Selima i Ben Nila?
— To już rzeczywiście zagadka. Dostać je łatwo, jeśli się dobrze zapłaci, ten giaur jednak pieniędzy nie ma. To, co mu dałeś, musiał ci przecież zwrócić.
— To prawda, i wiem, że posiadał tylko tyle, że mu ledwo starczyło na powrót do ojczyzny. Na jedno jeszcze należy zwrócić uwagę. Kto pożycza wielbłąda, musi wziąć ze sobą właściciela, albo jego pełnomocnika, ponieważ zaś nikogo takiego przy tych psach nie było, więc owe trzy wielbłądy nie były wypożyczone.
— Może zabrał je komu z pastwiska?
— Nie. To wprawdzie chrześcijanin, ale umarłby prędzej, aniżeliby ukradł. Uważam go nawet za człowieka, który woli sam dać sto piastrów, aniżeli przyjąć jednego za darmo. To w każdym razie zagadka, skąd wziął te wielbłądy,

26