— Im rychlej, tem lepiej. Nie mamy tu już czego szukać i należy się czem prędzej oddalić. Niewiadomo, co się stać może. Kto wie, czy znowu nie wysłali naprzód kilku jeźdźców; gdyby tak było, to ci nie powinni nas tutaj zobaczyć. Przykryjcie więc napowrót studnię, ale tak, żeby nie można było poznać, że tu ktoś był, a ja poszukam stanowiska, z któregoby najłatwiej można było przejść do ataku.
Ku naszej radości, znalazłem wpobliżu dwa takie miejsca. Jedno leżało mniej więcej o tysiąc kroków przed studnią, a drugie prawie w tej samej odległości poza nią. Gdybyśmy się dziś wieczorem rozdzielili i temi dwiema drogami zeszli nadół, wzięlibyśmy w potrzask obozującą na dole karawanę.
Wróciwszy do jamy z wodą, zastałem ją już zasypaną. Wyrównałem grunt, ażeby całkiem zatrzeć ślady naszego pobytu, poczem udaliśmy się, prowadząc wielbłądy, jedną ze wspomnianych dróg na górę. Szedłem ztyłu, ażeby zacierać w dalszym ciągu ślady. Przybywszy na górę,
Strona:Karol May - Niewolnice.djvu/49
Ta strona została uwierzytelniona.
45