Strona:Karol May - Niewolnice.djvu/56

Ta strona została uwierzytelniona.

woda? — pytał obcy Beduin, którego uważałem za szeika.
— Jestem przekonany — odpowiedział Abd el Barak. — Nie przybywam tu po raz pierwszy. Z tej ukrytej studni można w porze obecnej napełnić siedem do ośmiu worów.
— Oby to Allah sprawił, bo już nie mamy ani kropli wody.
— Nie bój się! Będziesz pił, ile zechcesz i wielbłądy twoje napoisz. A gdyby nawet tutaj wody nie było, wystarczyłby dzień jazdy, aby się dostać do Bir Murat. Nie umrzesz więc z pragnienia.
— Zginąć z pragnienia, czy paść ofiarą mordu, to mi wszystko jedno, a tylko to mam do wyboru. Wszak wiecie, że Bir Murat leży na terytorjum Ababdehów, wrogów mojego szczepu. Pałają ku nam nienawiścią, to też mnie, jako szeika szczepu Monassir, zamordowaliby na pewno; nie przystaliby nawet na największy okup.
A więc ten szeik był wodzem Monassyrów, którzy potem w wojnie Mahdiego

52