Strona:Karol May - Niewolnice.djvu/63

Ta strona została uwierzytelniona.

nadejdzie później, a do tego czasu, studnia napełni się znowu.
— Połóżmy więc napowrót kamień, ażeby ciepło słoneczne nie mogło się dostać do środka. Potem zetniemy jedno z tych drzew, ażeby rozniecić ogień.
— Tego nam czynić nie wolno — sprzeciwił się mokkadem. — Te trzy drzewa, to znak, że tu jest studnia. Jeśli chcesz mieć ognisko, wystarczy ci poszukać w wadi gnoju wielbłądziego.
Szeik podniósł strzelbę swoją, leżącą na ziemi, i oddalił się. Byłem pewien, że na całem wadi wymienionego paliwa ani garstka się nie znajdzie. Skoro tylko Beduin zniknął z oczu obu pozostałych, rzekł muza’bir z gniewem:
— Co za nieostrożność, mówić wszystko temu szeikowi! Poco ma wiedzieć, gdzie my dążymy i w jakim celu?
Siedzieli obok studni, a ich długie flinty stały oparte o ścianę. Mokkadem odrzekł:
— Jak śmiesz zarzucać mi błędy i mówić do mnie w tym tonie? Czy mi

59