Strona:Karol May - Niewolnice.djvu/78

Ta strona została uwierzytelniona.

pomny na moje zarządzenia, zachowyw ł z wielkiem „męstwem“ milczenie.
— To szczególne, effendi, że twoje postanowienia mają zawsze bardzo dobry wynik — rzekł porucznik. — Wszak wiesz, że nieraz myślałem inaczej, niż ty, i sprzeczałem się z tobą, lecz teraz widzę, że twoje wskazówki i plany były mądrzejsze, niż nasze. Dzięki im mieliśmy teraz dobry połów, i jestem pewien, że nam się uda odbić Ibn Aslowi porwane kobiety.
— Toby mi jeszcze nie wystarczyło — odrzekłem. — Chcę mu nietylko odebrać niewolnice, ale i jego samego pojmać i oddać w ręce reisa effendiny.
— To byłby czyn wielki, dzięki któremu setki czarnych zachowałyby wolność i życie. Ale taki sukces trzebaby obficie krwią opłacić.
— Jest to bardzo prawdopodobne, ale nie konieczne. Jeżeli się postaramy o to, aby sytuacja była dla nas korzystna, to się może bez krwi rozlewu obejdzie.
— Chciałbym zobaczyć, jak się do tego zabierzesz. Wszystko się składa

74