Strona:Karol May - Niewolnice.djvu/99

Ta strona została uwierzytelniona.

temu drabowi pokosztować harapa! Niestety, musiałem się narazie wyrzec tej przyjemności. Ostatnie jego słowa miały dla mnie wielkie znaczenie. Powiedział, że Ibn Asl nadejdzie dopiero jutro, on sam więc był widocznie tylko jego zastępcą. Gdzież się jednak teraz Ibn Asl znajdował? Słyszałem poprzednio, że niektórzy jego ludzie zostali wtyle, i że jutro dopiero przywiozą wodę. Czyżby wódz miał z nimi dopiero przybyć? Czemu opuścił karawanę i sam wtyle pozostał?
Na te pytania wkrótce otrzymałem odpowiedź, gdyż obaj rozmawiający usiedli sobie pode mną, a młodszy z nich rzekł:
— Gdyby Ibn Asl nie brał był tej córki szeika Fessarów w obronę, sadząc, że za nią właśnie zdobędzie wysoką cenę, byłbym zażądał jej jako swego udziału, wyrzekając się wszystkiego innego, a potembym ją na śmierć zaćwiczył. Ta dziewczyna miała odwagę w twarz mi plunąć, i nazwała mnie djabłemi Gdyby była murzynką, a choćby tylko brunatną Nubijką, byłbym, nie pytając Ibn Asla o pozwo-

95