Strona:Karol May - Niewolnice II.djvu/103

Ta strona została uwierzytelniona.

— Jego, jego nazywasz swoim przewodnikiem? Nie rozumiem ciebie! On udał się do El Faszer, a zatem na zachód, a ty musisz ruszać na wschód.
— Kłamał. Wcale nie zdążał do El Faszer. Skoro tylko dostanie się poza obręb naszego wzroku, wróci do tych, którzy wysłali go na zwiady. Wystarczy nam więc iść jego śladem, a znajdziemy, czego szukamy.
— Jeśli się tylko nie mylisz, effendi! Przecież jest możebne, że mówił prawdę.
— Możebne jest, ale ja się chyba nie mylę. Jak długo jedzie się z El Feky Ibrahim do El Faszer?
— Mniej więcej, dwadzieścia dni.
Czz można wyruszyć w tak długą drogę bez woru na wodę?
— Nie.
— A więc wcale tam nie dąży, bo go niema! Następnie, jeśli Ibn Asl rzeczywiście zamierza wystąpić przeciwko nam wrogo i dowodzi odpowiednią liczbą ludzi, przypuści, że w drodze używam przewodnika.
— Zapewne, gdyż jesteś obcy.
— Ale ten przewodnik musi nietylko znać okolicę, lecz być w niej znanym. Jeśli wysłał naprzeciw nas wywiadowcę znanego tu tak samo, to przewodnik i wywiadowca poznaliby się natychmiast.
— To słuszne.

101