Strona:Karol May - Niewolnice II.djvu/85

Ta strona została uwierzytelniona.

nie było to zbyt długo pe upływie pory deszczowej. Gdybym nie siedział na hedżinie, lecz na koniu, łatwo mogłoby mi się wydać, że jadę przez amerykańską prerję. W suchej porze roku, gdy zeschną trawy, trzeba obierać drogę, wiodącą szlakiem studzien, ale teraz było to zbyteczne. Wędrówki od studni do studni zajmują dużo czasu, a z drugiej strony zwierzęta, mając soczystą paszę, nie potrzebowały wody; dla nas zaś były wory napełnione. Mogliśmy tedy jechać prosto, dopóki zapas wody się nie wyczerpał, i to nie zmusiało nas do szukania studni. W ten sposób dostaliśmy się o cały dzień wcześniej do Bir Aczan. Znaczy to „Studnia Spragniona“, ponieważ w suchej porze niema w niej wody. Teraz jednak było aż nadto, by napełnić wory na nowo. Studnia leżała na równinie, nie zaznaczona ani kawałkiem skały ni drzewem. Nie byłbym jej znalazł z pewnością, gdyby mi nie dano rozumnego przewodnika, który miał nas zaprowadzić do Chartumu, i znał okolicę równie dobrze, jak wady swojej długiej arabskiej flinty.
Ta flinta była jego największą boleścią, a jednak miłował ją widocznie nad wszelką wiarą miarę. Miał ją zawsze w ręku i chętnie o niej mówił. I teraz, kiedy siedział ze mną na krawędzi studni, trzymał ją w czułych objęciach, przesunął po niej przychylnym wzrokiem i powiedział:

83