Strona:Karol May - Oko za oko.djvu/11

Ta strona została uwierzytelniona.

się z reisem effendiną. Słuchający udawał wybornie, że go to nadzwyczaj wzrusza i oburza zarazem.
— O, proroku proroków, — krzyknął, gdy ukończyłem opowiadanie — to straszne, jest to więcej, niż straszne! Jesteś chrześcijaninem, a mimo to Allah ma cię w szczególnej swej opiece, bo inaczej byłbyś nie uszedł śmierci z rąk tej krwiożerczej hieny. Ale co się stało z tym trzecim, Abu en Nilem? Wszak i on uciekł razem z wami.
— Oh! O tym widocznie Allah nie raczył pamiętać, bo spotkało go nieszczęście. Nieszczęśliwie skoczył do łodzi „Jaszczurki“ i wpadł do wody. Jeśli rabusie nie wyłowili go, to zapewne spoczywa teraz spokojnie we wnętrznościach krokodyla.
— Biedny! A wy przybiliście dopiero teraz?
— Niestety, dopiero teraz, bo musieliśmy szukać reisa effendiny. Zdawało nam się, że będzie ścigał Ibn Asla.
— Po co? On wcale nie uważał „Jaszczurki“ za podejrzaną. Mniema widocznie, że Ibn Asl ściągnął go tu naumyślnie, aby mógł w Chartumie porobić doskonałe interesy.
— Skąd wiesz o tem?
— Emir mi mówił.
— Gdzież się podział?
— Pożeglował zpowrotem do Chartumu.
— Wiadomość ta jest dla mnie bardzo

9