Strona:Karol May - Oko za oko.djvu/110

Ta strona została uwierzytelniona.

ściwie powinienem to samo względem ciebie zastosować, ale przyniosłoby ci to zaszczyt. Wolę więc, żebyś zginął w sposób mniej honorowy. Zrozumiałeś? Każę cię wrzucić tam, w bagno, krokodylom na pastwę!
— O, Allah! — krzyczał starzec na całe gardło. — Nie czyń tego, reisie effendino! Daruj mi życie!
— Daruj mi życie! No, proszę! Oszczędzał cię przecie ten oto effendi, a nawet Ben Nil miał litość nad tobą, a ty, mimo wszystko, prześladowałeś ich, godziłeś w ich życie. Jesteś szatanem, w którego naturze leży odpłacać zbrodnią za dobrodziejstwa. Nie cofam więc wyroku. Będziesz wrzucony między krokodyle!
Emir wypowiedział to zupełnie poważnie, a mimo to Abd Asl wpatrywał się w jego twarz badawczo, czy to przypadkiem nie żart, lecz wkrótce zmiarkował, że surowy sędzia ani jednem drgnieniem twarzy tego nie zdradza, i zaczął wyć:
— To niemożliwe! To nieludzkie!
— Milcz! Wymierzyłem ci tylko sprawiedliwość. Bo czyż obchodziłeś się kiedyś z kim po ludzku? Kto sieje wiatr, zbiera burzę, i biada mu, gdy nadejdzie czas sprawiedliwości! Co ciebie spotka dziś, to czeka w najbliższej przyszłości twego syna. Związać mu nogi i wrzucić do bagna! — zwrócił się do żołnierzy. — Jego

108