Strona:Karol May - Oko za oko.djvu/20

Ta strona została uwierzytelniona.

tylko... z jednem stało się źle, niestety. Brakuje jednego z pośród jeńców: Orama. Uwolnił się hycel z więzów i niedość, że uciekł, zabrał nam jeszcze najlepszego więlbłąda...
I pocwałował w nasze ślady — wtrącił Ben Nil.
— Tak, zaraz za wami pognał, ale skąd o tem wiecie?
— Widzieliśmy go.
— A gdzie to?
— Dowiesz się później, — odrzekłem — główna rzecz, czy wszyscy jeńcy są dobrze zabezpieczeni.
— Od chwili, gdy nam uciekł Oram, nie uda się to żadnemu. Mam nadzieję, że nie obwinisz nas o tę ucieczkę, bo był związany jeszcze w twojej obecności.
— Zdaje mi się, że winę należy przypisać nie tyle niedostatecznemu skrępowaniu, ile niedbałej warcie. No, ależ pilnowaliście. Niechże was! Jestem pewny, że spaliście wszyscy, jak zabici.
— Słowo ci daję, effendi, że straż czuwała bez przerwy, ale ten pies uczynił zapewne jakieś czary, albo ulotnił się w powietrze, jak dym...
— O, to niemożliwe, widziałem go, i to kilka razy na własne oczy i Ben Nil również, lecz nie gniewam się bynajmniej, przeciwnie mam nawet powody do zadowolenia z jego

18