Strona:Karol May - Oko za oko.djvu/22

Ta strona została uwierzytelniona.

łożenie twoje obecne jest takie, że nie zaszkodziłoby, gdybyś był choć trochę uprzejmy.
Wtem fakir el Fukara podniósł się do połowy i rzekł:
— Uprzejmości żądasz? Czyż obchodzisz się z nami tak, abyśmy byli dla ciebie uprzejmie usposobieni?
— Obchodzę się z wami tak, jak na to zasługujecie.
— Ja się nie poczuwam do niczego. Zbliżyłem się do was jako gość, a wyście mnie związali, jak zbrodniarza. Jest to przestępstwo, które nie wyjdzie wam na dobre.
— Któż to powiedział, żeś naszym gościem? Wyrzekłem może słowo daif[1] do ciebie albo habakek, wasahlan lub marhaba?[2]
— To nie, ale siedziałem w waszem towarzys wie.
— A potem się usunąłeś. Nawet ocaliłem ci życie, czemu sam nie przeczysz, a mimo to chciałeś uciec i zdradzić nas przed Ibn Aslem.
— Dowiedź mi tego!
— To zbyteczne. Dosyć, że wiem o tem. Ta właśnie niewdzięczność była powodem, że cię kazałem uwięzić, a że ci się to nie podoba, nie moja w tem wina. Narzekaj raczej na samego siebie i na swą niewdzięczność!

— Ale ja się domagam wypuszczenia na

  1. Gość.
  2. Wszystkie te słowa oznaczają przywitanie.
20