Strona:Karol May - Oko za oko.djvu/27

Ta strona została uwierzytelniona.

wszystkiem bowiem mogli słyszeć jeńcy, ale co do późniejszych wydarzeń i mego planu względem Ibn Asla, to musiałem zachować przed nimi w tajemnicy. A nużby, wskutek nieprzewidzianego przypadku, czmychnął który z nich i dostał się do Ibn Asla! Domagano się jednak ode mnie bardzo natarczywie dalszego opowiadania, za co skarcił ich Ben Nil:
— Cicho! Nie nadużywajcie uprzejmości effendiego. Słyszeliście, jak schwytano nas i grożono torturami, jak dalej uciekliśmy im śmiało i mogliśmy nawet z łodzi zastrzelić Ibn Asla, a mimo to darowaliśmy mu jeszcze ten raz. Biada mu jednak, jeśli nawinie nam się jeszcze przed oczy!
— Ale co się stało z Abu en Nilem? Gdzie się podział? — zapytał któryś.
— Dziadek mój został w Hegazi i czeka tam spokojnie na nasze przybycie.
— A reis effendina?
— Także w Hegazi. Dostawimy mu właśnie naszych jeńców.
— Czemu nie przysłał nam tu jeszcze bodaj kilku asakerów?
— Dlatego, mój ciekawski, że nie było wielbłądów, a zresztą jest nas tu dosyć do pilnowania i transportowania tych tchórzliwych ropuch, z których najobrzydliwsza, Abd Asl, niech sobie triumfuje do pewnego czasu; nie

25