Strona:Karol May - Oko za oko.djvu/28

Ta strona została uwierzytelniona.

przeszkadzajcie mu w tem. Do Hegazi i tak niedaleko, a więc i czasu nie wiele trzeba.
Ben Nil uspokoił temi słowy w zupełności ciekawych żołnierzy i, na szczęście, nie wygadał się z niczem niepotrzebnem; było bowiem wskazane, żeby nawet asakerzy nie dowiedzieli się o niczem. Jedno słówko, niebacznie wypowiedziane wobec jeńców, mogło pokrzyżować nasze plany. Zresztą, wszyscy moi ludzie byli bardzo ucieszeni moim powrotem, i że pozbyli się bądź co bądź poważnej odpowiedzialności za całość schwytanych łowców. Najstarszy z asakerów odetchnął pełną piersią, gdy mu oznajmiłem, że od tej chwili ja odpowiadam za wszystko. Równie zadowolony był przewodnik fesarski, na którym ciążyła także odpowiedzialność do pewnego stopnia.
Kazałem zmienić wartę i położyłem się spać, zarówno i Ben Nil, bo ostatnie noce spędziliśmy prawie bezsennie. Obudziłem się dopiero w czasie modlitwy porannej i zarządziłem wymarsz, co było ogromnie uciążliwe, bo jeńcy w żaden sposób nie dawali się usadowić na wielbłądach. Dopiero baty zmusiły opornych do posłuszeństwa.
Studnia Bir Safi leżała w południowej stronie w prostym kierunku, którego, oczywiście, należało trzymać się jak najdalej; prowadziłem karawanę łukiem w stronę zachodnią, i dopiero później skręciłem ku południowi tak, że pod

26