Strona:Karol May - Oko za oko.djvu/30

Ta strona została uwierzytelniona.

jednak zadość uczynić nie mogłem, bo przedewszystkiem należało zbadać dokładnie sytuację, a to było możliwem dopiero po zapadnięciu wieczora. Ibn Asl z wszelką pewnością był już na miejscu i spostrzegłby mnie, gdybym się zbliżył teraz, w dzień biały. Zakazałem surowo wszystkim, aby ani słowem nie odzywali się do siebie o planie, bo łatwo mógł ktoś z jeńców podsłuchać. Utartym zwyczajem ułożyli się asakerzy wokoło jeńców, tylko jeden czuwał na straży po stronie zewnętrznej.
Aż do zmroku nie zauważyliśmy żywej duszy na stepie. O zachodzie słońca żołnierze odmówili mogreb, poczem oddałem dowództwo nad karawaną Ben Nilowi, objaśniłem go dokładnie, jak się ma zachować w każdym wypadku, i dosiadłem wielbłąda.
Zadanie moje nie należało do zbyt łatwych. Wiedziałem, co prawda, że las, w którym miał się ukryć reis effendina, znajduje się na południowym krańcu zachodniego brzegu bagna, ale dotrzeć tam wśród ciemności — to rzecz niełatwa! Ba, ale gdzie znajduje się Ibn Asl ze swoją bandą? A może właśnie po tej stronie! Jeżeli jednak plan jego polega na tem, że zechce podzielić swych ludzi na dwa oddziały, aby mnie z dwu stron zaatakować, to najdogodniejszem dla niego miejscem na nocleg jest wschodni brzeg bagna, mniej więcej w połowie jego długości. Stąd mógłby przecie raniutko

28