Strona:Karol May - Oko za oko.djvu/53

Ta strona została uwierzytelniona.

także i reis effendina; on schwyta tamtego, jak ja ciebie w tej chwili Zamkniemy Ibn Asla na wąskiej drożynie w ten sam sposób, jak wy obaj chcieliście to uczynić z nami. Słyszałem bowiem w nocy waszą rozmowę koło ogniska w obozie Ibn Asla Nie mieliście zapewne pojęcia o tem, nieprawdaż?
— Niemożliwe! — wyrwało mu się z ust bezwiednie — nie byłem u Ibn Asla i nie wiem o niczem.
— Przekonać cię o tem? Przybyłeś na farbowanej wielbłądzicy, która położyła się obok, a Ibn Asl kazał ją puścić na paszę i dobrze spętać, by nie uciekła. I cóż, istotnie nie przepadła?
— No tak, zgubiła się gdzieś w zaroślach.
— Wcale się nie zgubiła, bo ją sam zabrałem, przekonam cię o tem za chwilę Mam ją tutaj. Umiesz jechać na wielbłądzie? — zwróciłem się do jednego z asakerów.
= Wybornie, effendi.
— Na północ od maijeh obozuje nasza karawana z jeńcami. Dosiądź wielbłąda i pędź co sił, aby tu przybyła jak najprędzej! Pójdziesz naprzód wzdłuż koryta wdół i w pewnem oddaleniu natrafisz na wartę, która pilnuje obu moich wielbłądów. Gdybyś jej nie znalazł, to wołaj, a potem wsiądź na białą wielbłądzicę rabusia niewolników i jedź wzdłuż maijeh aż na koniec! Tu natrafisz na moje ślady ku północy,

51