ra z Chartumu i ma dla reisa effendiny bardzo ważne rozkazy.
— Gubernator nie ma nic do rozkazywania emirowi.
— O tem nie wiedziałem. Podał się za oficera wysokiej rangi, mówił, że jest... zaraz... że jest mir alaj[1] i zachowywał się tak butnie względem nas, żeśmy musieli mu uwierzyć.
— Musieli, no proszę! Gdyby pies do ciebie szczekał, zamiast spokojnie skomleć, to uwierzyłbyś, że to lew! No, ale mów dalej! Dowiedział się o wszystkiem, nieprawdaż?
— No, tak On nawet ciebie zna i wyrażał się o tobie bardzo przyjaźnie, co zupełnie nas rozbroiło; powiedzieliśmy mu, gdzie jesteś, gdzie znajdują się jeńcy, słowem — wszystko.
— Cóż on na to, gdy się dowiedział, że jeńcy są w kotlince?
— Musieliśmy mu opowiedzieć, w jaki sposób schwytaliśmy wszystkich czterdziestu.
— Dowiedział się także, że i reis effendina jest tu w okolicy?
— Niestety tak, effendi.
— A może nawet powiedzieliście mu, w jaki sposób postanowiliśmy schwytać Ibn Asla?
— O to najwięcej nas wypytywał.
— Toż natrafił na prawdziwych cymbałów! O łatwowierniejszych marzyć nawet nie mógł. Gdzieżeście podzieli głowy, osły jedne! Wypaplali-
- ↑ Pułkownik.