Strona:Karol May - Oko za oko.djvu/83

Ta strona została uwierzytelniona.

kich wypadkach, kiedy są najbardziej ryzykowne i niepewne.
— No, prawda, ale czy i obecnie...
— Ibn Asl rozpływał się już z radości ze zwycięstwa i teraz tem większa ogarniała go rozpacz. Od żołnierzy dowiedział się, jakie nieszczęście zawisło nad jego głową; nie miał odwagi postąpić parę kroków celem zobaczenia się ze swoim ojcem i jeńcami. Jedyny ratunek widział w ucieczce, która mogła mu się udać, gdyby dosiadł swej wielbłądzicy, a że ją niezawodnie spostrzegł w towarzystwie naszych wielbłądów, więc uporał się szybko ze strażnikami i wsiadł na to doskonałe zwierzę, będąc teraz pewnym, że go nikt nie dogoni, bo takiego drugiego wielbłąda tutaj nikt nie posiada. A zatem co do swej osoby czuje się zupełnie bezpiecznym, ale zechce niewątpliwie dowiedzieć się, co się stanie z jego ludźmi, wziętymi do niewoli i z tymi, którzy, jak się spodziewa, mogą przecie ujść nam bezkarnie. Niema więc potrzeby uciekać, przeciwnie, może być dla nas groźnym, zwłaszcza, gdyby zamknął odwrót. Jestem pewny, że zbieg usadowi się na otwartem miejscu, aby się przypatrzyć pochodowi, gdy będzie okrążał bagno w kierunku kotlinki.
— Ba, ale gdzieżby się schował?
— Mój drogi, w otwartym stepie można znaleźć doskonałą kryjówkę, dlatego właśnie, że

81