z nas dotarł prędzej do Faszody, to mógłby zasięgnąć wczas potrzebnych wiadomości i poczynić przygotowania tak, że gdy powrócę, moglibyśmy bez straty czasu wyruszyć wślad złoczyńcy.
— Myślałem o tem, i nawet mam gotowy już plan, z którym cię zaznajomię. Nasze pomysły zgadzają się ze sobą prawie zawsze i, jak dotąd, okazały się w skutkach jak najlepsze. Otóż... pojadę naprzód!
— Hamdullilah! Ogromny ciężar spadł mi z serca w tej chwili. Nie mogłeś mi dać doskonalszego dowodu swej przyjaźni, jak właśnie przez gotowość wyświadczenia mi tej przysługi, którą przyjmuję z wielką wdzięcznością; uczynię wszystko, aby ci ułatwić zadanie. W jakiż tedy sposób zamierzasz przebyć tę drogę?
— Rozumie się, że nie okrętem, bo potrzebowałbym co najmniej jedenaście dni na to, a przy nieodpowiednim wietrze jeszcze więcej. Byłoby to więc znaczną stratą czasu, jeżeli mamy szczery zamiar schwytać Ibn Asla.
— I on na to tyleż czasu potrzebuje.
— Myślisz, że pojedzie na „Jaszczurce?” Z pewnością nie, bo będzie się obawiał twego „Sokoła“. Jestem najmocniej przekonany, że pojedzie przez step, ma bowiem doskonałego wierzchowca, którego dosięgnąć niepodobna.
— Przyznaję ci słuszność, effendi, i wnio-
Strona:Karol May - Oko za oko.djvu/98
Ta strona została uwierzytelniona.
96