pochodzące z grabieży i dowodzące, że zabity należał do palikowców. Wypadki takie powtarzały się coraz to częściej, a dziura w czole uchodziła zawsze za niezbity dowód, że zastrzelonego należy uważać za ukaranego „sępa“. Ale kto był tym tajemniczym mścicielem? O tem nie wiedział nikt; nawet Helmers nie domyślał się tego.
Nic dziwnego, że niebawem powstały legendy o tym mścicielu. Byli ludzie, którzy mieli go widzieć przejeżdżającego w oddali z szybkością strzały, ale nigdy tak blizko, żeby go można było dokładnie rozpoznać. Dzisiaj widział go jakiś handlarz na południowym krańcu Llana, a w godzinę potem znalazł człowieka z przestrzelonem czołem. Nazajutrz usłyszał orszak podróżnych huk wystrzału na wschodnim krańcu pustyni; jakiś jeździec zniknął szybko, jak myśl, na widnokręgu — a kiedy przybyli na to miejsce, leżał tam jakiś rozciągnięty człowiek z dziurą w czole. Dzień potem powrócili ludzie Helmersa, którzy obozowali w Llanie i widzieli w świetle księżyca tego samego jeźdźca, jak wynurzył się z jednej strony, przecwałował obok nich i zniknął z drugiej. Wreszcie przyczepił się zabobon do tej niepojętej osobistości. Ten jeździec — to nie człowiek, lecz jakaś nadziemska istota, przelatująca z szybkością błyskawicy z jednego krańca Llana na drugi. Jak mógłby człowiek śmiertelny posiadać taką szybkość i z taką pewnością odróżniać zbója od uczciwego człowieka! „Przez Llano Estacado przelatuje duch jego“, opowiadam sobie, „avenging ghost[1] zabrał znów jednego stakemana“.
Uczciwi ludzie odetchnęli, a stakemani zaczęli się trzymać razem. Nie puszczali się już na pustynię w pojedynkę lub w małych oddziałach, lecz dokonywali swoich zbrodniczych przedsięwzięć w większych gromadach. Ale i to ich nie zabezpieczało. Obozowali we dwudziestu lub więcej — wtem padł jeden strzał,
- ↑ Duch mściciel.