trudnem, łatwo na nie odpowiedzieć. Chodziło poprostu o czas. Jeśli był krótki, to Winnetou pojechał prosto do Foxa, jeśli go zaś było dość, aby pomoc sprowadzić, to pojechał do obozu swojego szczepu, aby ściągnąć odpowiednią ilość wojowników.
Jakim sposobem jednak mógł Winnetou dowiedzieć się, czy miał czas, czy też nie? Całkiem poprostu tak, jak ja. Mogło to ujść stu innym — ale on, nieporównany mistrz w tropieniu, nie mógł nie zauważyć Komanczów, których znaleźliśmy nad Błękitną Wodą. Jeśli nawet nie udało mu się ich podsłuchać i dowiedzieć się, że czekali jeszcze na nadejście dalszych stu ludzi pod wodzą Nale-Masjuwa, to ze zrozumiałych dlań poszlak poznał pewnie, że im pilno nie było. Prawdopodobnie zatem udał się najpierw do swego szczepu.
Może i to nie było potrzebne, może znalazł posłańca, którego pchnął do nich? Apacze musieli się dowiedzieć, że Komancze wykopali topór wojenny, i dla własnego bezpieczeństwa wysłali pewnie ludzi, aby zasięgnąć języka. Jeśli Winnetou spotkał się z takim szpiegiem, co nie leżało w zakresie niepodobieństwa, posłał go pewnie do domu; a sam dalej pojechał, gdyż tylko on znał oazę.
Domysły moje szły nawet jeszcze dalej. Znałem mego Winnetou i wiedziałem, jak zwykł postępować. Znał dzień mego przybycia do Sierra Madre i wiedział, że znalazłszy jego kartkę, zastosuję się do niej natychmiast. Znałem drogę tak dobrze, jak on — więc nie trudno mu było oznaczyć, gdzie i o jakiem czasie mogłem się znajdować. Jeśli sam udał się zaraz na Llano Estacado, to musiał się postarać o godnego zaufania przewodnika dla swoich wojowników, a przewodnikiem takim mogłem być tylko ja. W takim razie musiałem z pewnością spotkać po drodze Apacza, któremu polecono zaczekać na mnie i dać mi wskazówki. Pokaże się niebawem, jak słusznie oceniłem Winnetou.
Ale nie uprzedzajmy wypadków. Obozowaliśmy jeszcze nad Saskuan-Kui i czekaliśmy nadejścia dnia,
Strona:Karol May - Old Surehand 01.djvu/153
Ta strona została skorygowana.
— 131 —