Strona:Karol May - Old Surehand 01.djvu/209

Ta strona została skorygowana.
—  185  —

z pustyni na polowanie i spotkał się z gromadą Komanczów. Napadli na niego, żeby go zabić, lecz on bronił się i kilku z nich zastrzelił. Kule jego wbiły się im w sam środek czoła.
— A czyż oni go znali?
— Jeden z nich był przedtem u niego na pustyni poznał go teraz.
— Czy im umknął?
— Ani jedna ich kula go nie dosięgła, ani jeden nóż nie zadrasnął mu skóry.
— Dzięki Bogu! Teraz wybierają się, by poszukać zemsty i chcą go zabić?
— Tak. Jego chcą zabić a dom jego i drzewa zniszczyć, żeby wyspa zrobiła się taka, jak pustynia. Winnetou to podsłuchał.
— Ale on nie mógł podsłuchać tego dopiero nad Błękitną Wodą, lecz musiał to wiedzieć już pierwej, gdyż ja otrzymałem od niego wiadomość o tem jeszcze na Sierra Madre.
— Byli tam na polowaniu dwaj Komancze i nie znając go, opowiadali mu o tem. Spotkał się z nimi i podał się za syna Keiowehów. Oni mu uwierzyli.
— W takim razie ich dusze były nieobecne. Kto Winnetou może wziąć za Keioweha, ten niema mózgu w głowie. Co dalej.

— Winnetou wyruszył natychmiast z Sierra Madre, ażeby ostrzedz Krwawego Lisa. Spostrzegł po drodze ślady Komanczów i poszedł za nimi aż nad Błękitną Wodę, gdzie ich podsłuchał. Przytem spotkał się z nami. Wódz bardzo się tem ucieszył i wydał nam rozkazy. Tego wojownika, który był z nami, posłał do domu, ażeby zaprowadził do Nargoleteh-tsil[1] trzystu Apaczów, dobrze uzbrojonych i zaopatrzonych w mięso; tam mają czekać na Old Shatterhanda. Mnie zabrał tu, do Małego Lasu, i kazał mi tu czekać na Old Shatterhanda, aby mu powiedzieć, że ma pojechać do Nargoleteh-tsil,

  1. Góra deszczowa.