godę. Opowiem wam ją, chociaż potem wyśmiejecie się ze mnie porządnie. Szło tam mianowicie o mojego pierwszego łosia.
Otrząsnął się, zrobił wielce obiecującą minę i zaczął w sposób następujący.
„Nazywał się on właściwie Fred Cutter, lecz z powodu chwiejnego kroku i wiszącego na chudem ciele ubrania, nazywano go stale Old Wabble. Był dawniej w Teksas cowboyem i tak przywykł do tamecznego stroju, że tu, na północy, nikt nie zdołał go nakłonić do zmiany ubrania.
„Widzę go jeszcze, jak stał przede mną, długi i strasznie cienki, z nogami w niesłychanych ciżmach i legginach. Na koszuli, o której barwie wolę nie wspominać, wisiała bluza, a jedyną jej zaletą była ogólna otwartość. Pierś i szyja były nieodziane, zato nosił zawsze pod zmiętym kapeluszem owiniętą na czole chustę, a końce jej zwisały mu na plecy. Za pasem miał długi nóż myśliwski, w uszach ciężkie srebrne kolczyki, a w wielkiej, brunatnej, kościstej ręce palące się nieodstępne cygareto. Inaczej nikt go chyba nie widział.
„Najcenniejszem było jego stare, ogorzałe, pomarszczone a zawsze gładko wygolone oblicze z grubemi, jak u murzyna, wargami, z długim, śpiczastym nosem i z ostremi, szaremi oczyma, którym nic ujść nie mogło, chociaż powieki były zawsze napół przymknięte. Czy twarz ta była spokojna, czy też znajdowała się w ruchu, miała zawsze wyraz wyższości, której niczem niepodobna było wyprowadzić z równowagi. Ta wyższość była zupełnie uzasadnioną, gdyż Old Wabble był pomimo swojego zaniedbania nietylko mistrzem w konnej jeździe, w używaniu strzelby i lariatu, lecz niebrak mu było żadnej z właściwości, jakie musi posiadać prawdziwy westman. „Th’ is clear“ — zwykł był mawiać stale, co dowodziło, że nawet najtrudniejsze rzeczy były dlań czemś rozumiejącem się samo przez się.
„Co do mnie, byłem tam w Princeton czemś w rodzaju budowlanego pisarza i zarobiłem tam sobie
Strona:Karol May - Old Surehand 01.djvu/21
Ta strona została skorygowana.
— 11 —