Strona:Karol May - Old Surehand 01.djvu/214

Ta strona została skorygowana.
—  190  —

— Takiem samem prawem mógłby Murzyn powiedzieć: Biały nie jest prawdziwym człowiekiem, bo Pan Bóg nie stworzyłby go bezbarwnym. Zwiedziłem trochę więcej świata, aniżeli wy, i znalazłem wśród czarnych, brunatnych, czerwonych narodów przynajmniej tyle dobrych ludzi, co pośród białych; przynajmniej, mówię, przynajmniej. Czy rozumiecie, mnie, mr. Cutterze?
— Mnie wszystko jedno, coście znaleźli. Nie poznałem dotąd jeszcze ani jednego niggra, obok którego chciałbym usiąść.
— Ponieważ każdego czarnego traktowaliście od pierwszej chwili zaraz tak, że nie mógł się do was usposobić przychylnie. Doświadczenie wasze nie tworzy zatem takiego dowodu, jak twierdzicie. Co się zaś tyczy Boba, to jest on takim zacnym człowiekiem, że gdybyście się obaj znajdowali w potrzebie, poskoczyłbym prawdopodobnie prędzej jemu, aniżeli wam z pomocą.
— Thunder storm! A to komplement. Umiecie być nadzwyczajnie uprzejmym, mr. Shatterhandzie, nadzwyczajnie uprzejmym; th’ is clear!
— Staram się być szczerym a nie uprzejmym. Nie jestem zresztą uprzejmym dla ludzi, którzy pogardzają bliźnimi. Gdy was kiedyś zakopią do ziemi, zrobi się z waszego białoskórego ciała taki sam śmierdzący trup, jak ze zwłok Murzyna. Przyznacie mi to chyba, a teraz bądźcie tacy dobrzy i wyliczcie mi innne wasze zalety. Wszyscy ludzie, to stworzenia Boga, i dzieci Boga a jeśli wyobrażacie sobie, że was zrobił ze szczególnie drogocennej materyi i że jesteście szczególnym jego ulubieńcem, to popełniacie błąd, który trudno pojąć. Cieszyłem się, że was poznałem; czy ta radość ma się teraz skończyć?
Ciemno się zrobiło, więc nie mogłem poznać jego twarzy, ale słowa moje widocznie go dotknęły. Spuścił, głowę i mruknął:
— Zounds! Szkoda, wierutna szkoda, że zostaliście westmanem.
— Czemu?