Strona:Karol May - Old Surehand 01.djvu/31

Ta strona została skorygowana.
—  19  —

„Przenocowaliśmy na dolince, a nazajutrz pojechaliśmy do położonego opodal bagna górskiego.
„Leżało ono na większej dolinie, aniżeli wczorajsza. W pośrodku znajdowało się jeziorko z bagnistymi brzegami, dalej zarośla i las ze zwodniczym gruntem, a potem następowały wysokie, nagie, porozpadane masy skał, otaczające dolinę. Miała ona ze dwie godziny drogi długości i szerokości.
„Rozjuczywszy muła, urządziliśmy obóz i roznieciliśmy ognisko, a ja miałem zostać, ażeby pilnować koni. Następnie udali się oni na poszukiwania. Aż do południa panowała cisza. Nagle usłyszałem huk kilku strzałów, a później wrócił Ben Needler sam jeden. Strzelił za wcześnie do łosicy, a rozgniewany Wabble napędził go za to. Nadszedł z Littonem dopiero o zmroku, rozłoszczony niepowodzeniem, jakiego doznał.
„— Tropów dość było — rezonował, — ale nietylko łosi, lecz i czerwonoskórych, którzy musieli tu być przed nami i przepłoszyli zwierzynę. Th’ is clear! Natknęliśmy się tylko na jedną krowę, wtem huknął ten Needler z obydwu luf równocześnie, i uciekła. To się ma z zadawania się z greenhornami. Nie chcę jednak, żeby droga była daremna i zostanę jeszcze z dzień, dwa, albo wogóle dopóki nie rozciągnę ciężkiego starego łosia.
„Nie rzekł do żadnego z nas dwu ani słowa i zachował ten sam nastrój także nazajutrz rano. Wyruszając, oświadczył, że będzie polował tylko z Littonem, a greenhorny zostaną w obozie, żeby czego nie popsuli. Miał prawo zrobić, jak mu się podobało, ale my przyznaliśmy sobie po cichu to samo prawo. Skoro obaj odeszli, wykonaliśmy to, o co umówiliśmy się w nocy. Jeśli łosie wypłoszono, to nie było ich już w dolinie, lecz poza jej obrębem. Tam ich należało szukać. Ponieważ to polowanie nasze mogło potrwać do wieczora, zabraliśmy z sobą muła do niesienia potrzebnych rzeczy, a ewentualnie i zdobyczy.