Strona:Karol May - Old Surehand 01.djvu/90

Ta strona została skorygowana.
—  72  —

— Moje oczy? Good lack! Czy to być może?
— Nie tylko może, lecz było rzeczywiście.
— Ależ ja siedziałem w zupełnej ciemności! Czy można tak oczy zobaczyć?
— Możliwe to tylko dla bardzo bystrego i wprawnego oka. Przyznacie, że oczy błyszczą, a wy mieliście je szeroko rozwarte.
— Przecież musiałem! Kto chce zobaczyć cośkolwiek, musi oczy otworzyć.
— Tak się wam zdaje? Ostrożny wywiadowca zamyka je, jak może, ażeby ich nie pokazać. Ja na przykład, skoro dość już widziałem i chcę tylko słyszeć, zamykam je zupełnie, gdyż, po pierwsze, nie widać ich w ten sposób, a po wtóre z zamkniętemi oczyma słyszy się daleko lepiej, jak to wiecie zapewne.
— Sir, to prawda. Od was można się jeszcze wiele nauczyć.
— Skoro to przyznajecie, to zwrócę jeszcze na jedną rzecz waszą uwagę. Oto widziałem nie tylko wasze oczy, lecz także włosy.
— I włosy także?
— Czy dziwicie się temu? Macie włosy białe, jak śnieg, więc wpadają w oko jeszcze łatwiej, niż oczy.
— Do pioruna! Przed wami trzeba się mieć na baczności.
— Nie tylko przede mną, mr. Cutterze. Radzę wam włosy schować, ilekroć zechcecie kogo podejść, bo moglibyście utracić te piękne włosy razem z głową.
— Zrobię tak, zrobię. Spodziewam się, że zaraz będę w tem położeniu. Nieprawdaż?
— Czy dlatego, że mam was wziąć ze sobą?
— Yes.
— Powtarzam, że wolę być sam.
— Być może, ale wy także jesteście tylko człowiekiem i może wam się przytrafić nieszczęście. Potem siedzielibyśmy tutaj i nie wiedzielibyśmy, gdzie tkwicie, i jak wam dopomódz.
— Nie jest to pozbawione słuszności, i wziąłbym