Strona:Karol May - Old Surehand 02.djvu/150

Ta strona została skorygowana.
—  394  —

Hawley byli niezadowoleni z tego, że tak długo nie mieli nic do roboty, ale pocieszyłem ich nadzieją jutra, bo mieli się do nas przyłączyć. Ujrzawszy, że Old Wabble’a nie było, zapytał Parker:
— Gdzież ten stary cowboy, sir? Czemu się nie pokazuje?
— Niestety, niema go z nami.
— Czy zostawiliście go przy strażach?
— Nie. Znajduje się u Wupy Umugi i Komanczów Naini.
— U nich? Czy pojechał za nimi na zwiady?
— To także nie. Nie znajduje się za nimi, lecz u nich.
— U nich? Jak to należy rozumieć?
— Zrozumiecie zaraz, skoro wam powiem, że jest u nich w niewoli.
— W niewoli? A do wszystkich dyabłów! Czy to prawda?
— Niestety, tak!
— Czy znów popełnił jakie głupstwo?
— Jeszcze jakie! Mógł nam popsuć całą sprawę — i nie jemu zawdzięczamy, że udało się nam nasz plan uskutecznić.
— To słuszne! Ale dobrze wam tak, mr. Shatterhandzie.
— Jakto? Was to cieszy, jak się zdaje!
— Pewnie. I złoszczę się i cieszę. Naco wzięliście go ze sobą? Jesteście tacy zakochani w tym starcu, że może robić głupstwa jedno za drugiem, a wam ani na myśl nie przyjdzie zrobić to, co byłoby najwłaściwsze.
— Co?
— Napędzić go dyabła.
— To właśnie teraz uczynię.
— Już nie potrzeba.
— Czemu?
— Bo już go niema.
— Ale on wróci.