Strona:Karol May - Old Surehand 02.djvu/185

Ta strona została skorygowana.
—  429  —

Spojrzałem na Winnetou, a krótkie mgnienie oka wystarczyło mi, by nabrać przekonania, że nie chciał rozpoczynać rozmowy. Zaczekałem więc jeszcze przez chwilę, a gdy nikt nie przerwał milczenia, rozciągnąłem się na ziemi, jak długi, i wsunąłem rękę pod głowę; jak człowiek, chcący wypocząć albo usnąć. To zachowanie się osiągnęło zamierzony skutek, chociaż na razie tylko w połowie, bo Wupa Umugi rzucił okiem na Apanaczkę, który dzięki temu odezwał się:
— Old Shatterhand i wódz Apaczów, Winnetou, chcieli z nami pomówić.
Leżałem dalej, nie odpowiadając, a Winnetou milczał także. Wtem Apanaczka powtórzył swoje słowa:
— Old Shatterhand i wódz Apaczów Winnetou chcieli z nami pomówić.
I teraz jeszcze nie otrzymał odpowiedzi. Powiedział to samo jeszcze raz — a wtedy dopiero podniosłem się powoli i rzekłem:
— To, co tu słyszę, dziwi mnie bardzo. Nie my to chcieliśmy mówić z wami, lecz zapytano nas, czy chcielibyśmy powiedzieć Wupie Umugi to, co jego wojownikowi wydało się niemożebnem. Pozwoliliśmy mu przyjść tutaj, a on siedzi teraz, jak gdyby zupełnie nie był ciekaw, co się stało. Czemu milczy i każe Apanaczce mówić za siebie? Czy nie uważa się za dość mądrego? On chciał z nami pomówić, nie Apanaczka, ale skoro ust nie otwiera, to zgadzamy się na to. Mamy tyle wody i mięsa, ile nam potrzeba i jeśli on ma także tyle czasu co my, to niech milczy dalej!
Udałem, że chcę się znowu położyć. To pomogło, bo Wupa Umugi rzekł:
— Niechaj Old Shatterhand siedzi i wysłucha słów moich.
— Słucham — odparłem krótko.
— Old Shatterhand twierdził, że Nale Masiuw pojmany razem z wojownikami?
— Powiedziałem tak, bo to prawda.
— Gdzie dostał się do niewoli?