Strona:Karol May - Old Surehand 02.djvu/201

Ta strona została skorygowana.
—  443  —

— Ale z was padnie też wielu.
— To trudno! Sama moja strzelba czarodziejska wystarczy, aby was wszystkich trzymać z daleka od nas. Niesie ona kule tak daleko, że wasze nie zdołają nas wcale dosięgnąć.
— Pomyśl o Old Wabble’u, którego mamy u siebie.
— Myślę o nim.
— On umrze najpierwszy.
— Lecz nie ostatni, bo wy pójdziecie za nim. Jeśli krew jego popłynie, to nie możecie się spodziewać łaski!
— Uff! Old Shatterhandowi zdaje się, że może z Wupą Umugi zrobić tak, jak z Nale Masiuwem.
— Tak, ja tak sądzę.
— Miałeś jego worek z gusłami, więc mogłeś go sobie zdobyć.
— Czy ci nie powiedziałem, że zabiorę i twoje gusła?
— Powiedziałeś, ale ich nie dostaniesz.
— Pshaw! Nic łatwiejszego od zabrania ich. Ja wiem, gdzie je zostawiłeś.
— Gdzie?
— W Kaam Kulano.
— Uff!
— Wiszą przed twym namiotem, a w pobliżu jego znajduje się namiot, gdzie przywiązany jest Murzyn, wzięty do niewoli.
— Uff! Od kogo dowiedział się o tem Old Shatterhand?
— Nietylko dowiedziałem się, lecz widziałem temi mojemi oczyma. Patrz, co teraz uczynię!
Wstałem, wyjąłem nóż i naciąłem nim chrustu kaktusowego, poczem zwróciłem się znowu do Wupy Umugi:
— Pojechałem z Alczeze-czi na Kaan Kulano.
— Uff!
— I przywiozłem stamtąd trojakie rzeczy.
— Co?
— Murzyna...