Strona:Karol May - Old Surehand 02.djvu/254

Ta strona została skorygowana.
—  494  —

będzie możliwe. Nie mogę wam więc z góry wyznaczyć schadzki, a wy prawdopodobnie także nie możecie.
— Nie.
— A więc musimy czas i miejsce przyszłego spotkania pozostawić przypadkowi.
— Hm, tak! Ale nie potrzeba znowu zdawać się tak całkiem na przypadek. Czy mogę wam dać pewną wskazówkę?
— Proszę o to.
— Jeszcze przed pojedynkiem z Apanaczką podałem wam adres. Pamiętacie go?
— Naturalnie.
— To weźcie go sobie za podstawę spotkania się ze mną. Gdybyście kiedy przybyli do Jefferson City nad Missouri, to idźcie do banku Wallace et Comp. a tam dowiecie się, gdzie znajduję się w danej chwili.
— Well, uczynię tak.
— Dziękuję! Ale mam jeszcze prośbę.
— Jaką?
— Nie starajcie się badać moich stosunków.
— Nie. Czyż uważacie mnie za człowieka niedyskretnego, nietaktownego i natrętnego?
— Wcale a wcale nie, ale moglibyście postąpić wedle wskazówki, danej wam przed pojedynkiem.
— Przecież daliście mi ją tylko na wypadek śmierci, a dotychczas żyjecie. Nie spróbuję nawet wciskać się w wasze tajemnice.
— Dziękuję wam, sir, dziękuję. A teraz bądźcie zdrowi. Życzę wam rychłego doścignięcia generała.
— A ja ucieszyłbym się potem nadzwyczajnie, gdybym się dowiedział, że pochwyciliście szczęśliwie waszego Ettersa.
Uścisnęliśmy sobie serdecznie ręce. Żałowaliśmy obydwaj szczerze, że musieliśmy rozstać się tak nagle i to na czas zupełnie nieograniczony.
Pożegnałem się także z Bloody Foxem. Winnetou dał jemu i Enczarowi Ko odpowiednie wskazówki, pożegnał wszystkich na swój sposób w krótkich słowach,