— No, to nie traćmy czasu. Jeśli się nie mylę, możemy tam być już po południu. Kiedy przybędą tam biali?
— Nakazałem przewodnikowi tak się urządzić, żeby wieczorem przybyli do Helmers Home.
— To było przezornie zrobione, ale zapytam o jedno jeszcze. Co uczyniłbyś, gdybyśmy teraz nie byli nadjechali?
— Bylibyście nadjechali z pewnością, jeśli nie teraz, to później. Pojechałbym był sam do Helmersa, opowiedziałbym mu o wszystkiem i poprosiłbym go, żeby dopomógł nam odebrać złodziejom strzelby. Po waszem przybyciu bylibyśmy wam je oddali. Czy Old Shatterhand wierzy tym słowom?
— Wierzę i pochwalam cię za to. Twoja uczciwość nie zostanie bez nagrody. To co jeszcze jest do powiedzenia, można omówić także w drodze.
Szikasawi dosiedli koni i ruszyli z nami w dalszą drogę. Ponieważ nie mogli dotrzymać nam kroku, jechaliśmy wolniej, niż przedtem; mimo to, zaledwie przeszło południe, ujrzeliśmy pierwsze oznaki, że zbliżamy się do końca Llana. Ponad wnętrzem pustyni krąży tylko ptactwo drapieżne, a teraz widać było ptaki ziarnożerne. Tu i ówdzie ukazywała się szałwia, której do życia wystarcza rosa. Potem zaczęły się z piasku wychylać koniuszki trawy, łączące się z początku w zielone plastry, a potem tworzące złączone razem trawniki. Wkońcu ukazały się krzaki, zarośla, a nawet drzewa, a kiedy ujrzeliśmy przed sobą pierwsze pole kukurudzy, wiedzieliśmy, że Llano jest już przed nami.
Helmers Home odwiedzano częściej od innych osad w samotniach dzikiego Zachodu. Kto udawał się na Llano Estaccado lub wracał stamtąd, zajeżdżał zwykle tu i odpoczywał. Toteż Helmers miał zawsze zapas rzeczy, potrzebnych westmanowi albo podróżnemu. Był to nietylko farmer, lecz zarazem kupiec i oberżysta. Piłem u niego już nieraz teksańskie piwo, uwarzone na sposób europejski.
Wązki strumyk zaprowadził nas do domu, obok
Strona:Karol May - Old Surehand 02.djvu/262
Ta strona została skorygowana.
— 502 —