Strona:Karol May - Old Surehand 02.djvu/93

Ta strona została skorygowana.
—  339  —

nie macie o tem pojęcia, że następują wam na pięty, ale bawi mnie to, że już teraz otworzę wam oczy, co nie będzie błędem z mojej strony, bo ujść im nie możecie.
Ułożył swoją starą pofałdowaną twarz w minę tryumfu i mówił dalej:
— Czy znasz wodza Nale Masiuwa?
— Oczywiście, że znam go.
— On ośmielił się zaatakować białych jeźdźców i został pobity.
— Uff! — odparł Wupa Umugi.
— Potem był o tyle nieostrożny, że wysłał do was posłańców. Wojsko znalazło trop ich i poszło za nim.
— Uff!
— Ślady zawiodły żołnierzy nad Błękitną Wodę, gdzie był wasz obóz. Opuściliśmy go już, ale oni poszli za wami, a mnie wysłali na zwiady, gdzie go dziś rozbijecie. Złapaliście mnie wprawdzie, lecz będziecie musieli mnie wydać, bo oni idą za mną i wygubią was do ostatniego.
— Dzięki Bogu! — zawołałem w duszy, gdyż to była najlepsza i jedyna wymówka. Tylko wten sposób można było odwrócić od nas ich podejrzenie i wywołać w nich wiarę, że przybył rzeczywiście sam jeden.
Był to rzeczywiście szczwany, stary lis, co jednak bynajmniej nie ułagodziło gniewu, jaki wybuchnął we mnie przeciw niemu. Wupa Umugi machnął lekceważąco ręką i powiedział:
— Niech Old Wabble nie tryumfuje zanadto i zawcześnie. Nazywają go ludzie zabijaczem Indyan, i jeszcze nigdy czerwony wojownik nie zaznał łaski od jego kuli lub noża. Cieszymy się bardzo, że złowiliśmy go i nie wypuścimy go na wolność. Zginie on, przywiązany do pala i największemi, najwyszukańszemi mękami zapłaci za wszystkie popełnione morderstwa.
— Tak teraz mówisz, ale stanie się całkiem inaczej — odparł Cutter z wyższością.