— Heigh day — zawołał Hammerdull — to szczęście, że to nie był kto inny, bo byłby pokosztował mojej kuli, a strzał byłby nas zdradził! Ale gdzie koń wodza Apaczów? Czy Winnetou podróżuje może bez konia w tym dzikim kraju?
— Koń Apacza jest jako pies, który posłusznie kładzie się i czeka, póki pan jego nie wróci. Winnetou widział Ogellallajów przed wielu słońcami i udał się nad rzekę, zwaną przez białych braci Arkanzas, myśląc, że znajdzie tam swego przyjaciela, wielkiego myśliwca, Sama Fireguna. Nie było go jednak w wigwamie. Potem ruszył Winnetou dalej za złymi czerwonymi mężami, a teraz ostrzeże konia ognistego, ażeby nie przewrócił się na drodze, którą mu chcą zburzyć.
— Lack-a-day! — rzekł przeciągle Pitt Holbers. — Patrzcie, jak sprytnie poczynają sobie te łotry! Gdyby tylko wiedzieć, z której strony nadejdzie najbliższy pociąg!
— Koń ognisty nadejdzie ze wschodu, gdyż z zachodu przeszedł już wtedy, kiedy słońce stało wodzowi Apaczów nad głową — odpowiedział Winnetou.
— W takim razie wiem, w którą stronę mamy się zwrócić. Ale kiedy będzie tędy pociąg przechodził? Picie Holbersie, co ty na to? — zapytał Hammerdull.
— Hm, jeśli jednak sądzisz, Dicku, że u mnie jest rozkład jazdy, to powiedz mi przedewszystkiem, gdzie go mam!
— Z pewnością nie w głowie, stary coonie, bo w niej jest tak, jak w Llano Estacado, gdzie nie zobaczysz nic, jeno piasek i kamień, a tylko tu i ówdzie kamień i piasek. Ale popatrzcie, ludzie! Słońce już zachodzi i za kwadrans będzie już ciemno, a my będziemy mogli śledzić, co te czerwone łotry...
— Winnetou był za ich plecyma — przerwał mu Apacz — i widział, że ścieżkę wyrwali z ziemi i położyli na poprzek drogi konia ognistego, ażeby się przewrócił.
— Czy jest ich wielu?
Strona:Karol May - Old Surehand 03.djvu/129
Ta strona została skorygowana.
— 113 —