nagle po drugiej stronie błysnęło z boku jakieś światło, poczem nastąpił głośny huk. Zanim plan Fireguna został wykonany, wypaliła strzelba jednego z idących za nim robotników.
W tej chwili byli Ogellallajowie na nogach i pośpieszyli do swoich koni, ale przytomny Sam Firegun, usłyszawszy za sobą zdradziecki wystrzał, pośpieszył natychmiast, ażeby uprzedzić skutki tego niedbalstwa.
— Dalej, ludzie, do koni! — zawołał.
W potężnych skokach pobiegł do zwierząt i dostał się tam przed Indyanami. Z szybkością myśli uwolniono je z pęt i rozpędzono po rozległej sawannie.
Stropili się nadbiegający teraz Indyanie, gdy ich powitał huk wystrzałów. Koni nie było, a w ciemnościach nie mogli rozpoznać szczupłej liczby nieprzyjaciół. Stali więc przez kilka chwil zupełnie bezradni i wystawieni na działanie broni białych. Wtem zabrzmiał głośny okrzyk dowódcy. Na skutek tego odwrócili się i puścili się na drugą stronę wału, żeby tam poszukać ochrony i naradzić się nad tem, co dalej począć.
Zaledwie jednak wydostali się na nasyp, wynurzyła się o kilka kroków przed nimi, jak z pod ziemi, ciemna linia, błysk z pięćdziesięciu rusznic rozświecił na chwilę ciemność nocy, a wycie ugodzonych świadczyło, że oddział Hammerdulla dobrze mierzył.
— Wystrzelić wszystkie kule, a potem na nich! — zawołał dzielny grubas, wypalił z drugiej lufy swojej rusznicy, rzucił ją, jako na razie nieprzydatną, wyrwał z pod długiej koszuli myśliwskiej tomahawk, tę straszną broń Zachodu, i rzucił się razem z Pittem Holbersem i kilku najodważniejszymi robotnikami na zatrzymanych zdumieniem dzikich.
Z powodu całkiem niespodziewanego napadu stracili oni wprost przytomność. Mając nieprzyjaciela przed sobą i za sobą, mogli tylko w ucieczce szukać ocalenia. Znowu zabrzmiał głośny okrzyk Matto-Siha, a w następnej chwili nie było widać ani jednego czer-
Strona:Karol May - Old Surehand 03.djvu/141
Ta strona została skorygowana.
— 125 —