spać, a jutro rano zgubcie się stąd! Prawa gościnności nie pozwalają mi niestety na to, żebym wam pokazał, jak się gra w three carde monte.
— Ja miałbym waszym gościem być? Ani chwili dłużej nie zostanę! Dom wasz opuszczę, skoro tylko otrzymam porwane pieniądze!
— Well! Nie zagradzam wam drogi. Idźcie sobie tam, skądeście przyszli. Ale że nie wrócicie na preryę, to pewne. Oddamy wam waszą kasę, ale z naszych pieniędzy ani jednego penny. Timie, przyprowadź mu konia przed wrota!
— Damn! Tak rzecz załatwiacie? To poznacie Kanada-Billa!
Porwał za nóż, ale równocześnie podniósł się także Fred Hammer i położył mu ciężką rękę na ramieniu. Był to olbrzym, zazwyczaj milczący, ale ilekroć wymówił słowo, to się wiedziało dokładnie, co ma na myśli.
— Odłóżcie ten gnyp, człowieku, bo rozduszę was tu między dziesięcioma palcami, jak piernik — upomniał go. — Zabierzcie sobie to, co było wasze, wynoście się i nie pokazujcie się nam więcej na oczy! Jesteśmy ludzie uczciwi i potrafimy panom waszego pokroju pokazać, kędy droga do raju.
Jones poznał, co się święci, i zrozumiał, że w każdym razie wyszedłby na tem źle, gdyby nie ustąpił.
— Dobrze — rzekł ze złością — oddajcie mi, co było moje, ale zapamiętajcie sobie three carde monte. Jeszcze mi kiedyś zapłacicie moją wygraną!
— Wasza groźba znaczy dla nas tyle, co nić pajęcza w powietrzu. Wyliczcie mu, sąsiedzie, a potem niech się wynosi!
Otrzymawszy, co mu się należało, odszedł. Pod drzwiami odwrócił się raz jeszcze i rzekł:
— Pamiętajcie więc dobrze! Przyjdę po swoje pieniądze i pomówię z tą piękną miss!
Jaka szkoda, że nie poczęstowaliśmy go zaraz kulą!
Strona:Karol May - Old Surehand 03.djvu/20
Ta strona została skorygowana.
— 10 —