Strona:Karol May - Old Surehand 03.djvu/21

Ta strona została skorygowana.
—  11  —

W pewien czas potem musiałem udać się do Little-Rock, by zakupić różne rzeczy na wesele. Pilno mi było z powrotem, dlatego nawet nocą jechałem i nad ranem przybyłem do farmy. Znalazłem ją zamkniętą, a nigdzie nie zauważyłem ani konia, ani innego bydlęcia. Zaniepokojony tem, pospieszyłem do Freda Hammera, ale tam zastałem to samo. Zdjęło mnie okropne przerażenie, ścisnąwszy więc konia ostrogami, popędziłem do sąsiada Holborna, który, jak to Kanada-Billowi powiedziałem, mieszkał o pięć mil od nas. Drogę tę odbyłem wtedy w niespełna godzinie. Kiedy zsiadłem we wrotach, wybiegły naprzeciw mnie matka i Betty.
— Na miłość Boga, wy płaczecie! Co się z wami dzieje? — spytałem.
Wśród płaczu i szlochania powiedziały, co się stało.
Betty zrywała z ojcem kukurydzę, a Mary została w domu sama jedna. Pole leżało dość daleko od domu, ale mimo to wydało im się, jak gdyby usłyszeli stłumiony okrzyk niewieści. Przybiegłszy czemprędzej, zobaczyli oddział jeźdźców, pędzący precz, a jeden z nich trzymał przerzuconą na poprzek siodła skrępowaną dziewczynę. Teraz było mi wszystko jasnem. Owi rozbójnicy wpadli w biały dzień i uprowadzili moją narzeczoną. W domu było wszystko poprzewracane. Pieniądze, odzież, broń i amunicya, wszystko zniknęło, a konie wypędzono z zagrody, aby uniemożliwić natychmiastowy pościg.
Fred Hammer pobiegł do ojca, lecz tu także koni nie było. Złowiwszy dwa z wielkim trudem, uzbroili się obydwaj, matka i Betty musiały dosiąść koni, farmy zamknięto, a wszystko bydło i inne zwierzęta popędzono do Holborna. Ten sąsiad wziął także w rękę swoją kentucką rusznicę i wszyscy trzej wyruszyli zaraz w pogoń za rozbójnikami, zostawiwszy polecenie, żebym ja zaraz po powrocie ruszył za nimi.
— W którym kierunku pojechali? — zapytałem matkę.
— W górę rzeki. Zostawią ci wyraźne znaki, ażebyś ich nie minął.