Strona:Karol May - Old Surehand 03.djvu/210

Ta strona została skorygowana.
—  190  —

czów, Obaj wodzowie jechali ku wschodowi. Po drodze zobaczyli, że trzej biali zabili czwartego, ponieważ ten odkrył złoto. Z morderców nazywał się jeden Złe Oko, drugi Ręka Kradnąca, a trzeciego nie znali. Ukarali oni morderstwo, zabiwszy Złe Oko i owego trzeciego. Ręka Kradnąca zniknął, zastrzeliwszy mojego ojca. Fajka Płonąca zakopał złoto i wziął z sobą na konia zwłoki Bawołu Ryczącego i puścił się w pogoń za Ręką Kradnącą, ale nie mógł go doścignąć. Wobec tego pogrzebał Fajka Płonąca ojca mego tam, gdzie go za dwa dni znajdę i pojechał sam do Waszyngtonu. Śmierć brata należało pomścić. Ja musiałem zemstę wykonać, jako syn jego. Upłynął jednak długi czas, ponieważ byłem jeszcze wtedy małem dzieckiem. Później dopiero wyruszyłem w drogę po skalp mordercy, gdyż tak mogłem zostać wojownikiem i otrzymać pozwolenie noszenia rury ognistej. Morderca mieszkał w chacie zamordowanego, zrobiwszy żonę jego swoją skwawą. Przez to chata stała się jego własnością i mógł szukać skarbu zakopanego.
Usłyszawszy to wyjaśnienie, krzyknęła nieszczęśliwa kobieta i zemdlała. Jej drugi mąż był mordercą pierwszego.
— Chcecie teraz zobaczyć Rękę Kradnącą? — zapytał Apacz. — Pójdźcie za mną!
Józef został przy nieprzytomnej matce, dla której chwilowy brak świadomości był dobrodziejstwem, a ja i Salters udaliśmy się za Indyaninem pod wielki jawor. Tam leżał Rollins na ziemi pod konarem, grubym na cztery stopy, który spadł nań i zmiażdżył mu nogi aż po brzuch.
— Tu jest — rzekł Apacz. — Chciałem wziąć sobie jego skalp, ale Wielki Duch już go osądził. Biorę zawsze skalp tylko tego męża, którego sam zwyciężyłem, jego zaś zabił gniew sprawiedliwego Manitou na tem samem miejscu, na którem dopuścił się mordu. Rozumiesz teraz pismo, które ci dałem do przeczytania?