przesłuchiwanie, które doprowadziło tylko do przewidzianego przezeń wyniku.
— Oddajcie temu człowiekowi wszystko, co miał przy sobie, i odstawcie go pod pewną osłoną w dół rzeki o pięć mil od fortu! Czy się nazywa Fred Fletcher, czy Wiliam Jones, to w żaden sposób nie może dłużej zabawić w obrębie naszych granic!
Tak brzmiało ostateczne postanowienie pułkownika.
— Jesteście naszym gościem — zwrócił się teraz do mnie — dopóki wam się spodoba, mr. Kroner, a z magazynu naszego dostaniecie bezpłatnie wszystkiego, czego wam potrzeba. A może chcecie zaraz puścić się w pościg za tym człowiekiem?
— Byłbym to zrobił, gdybyście go byli wysłali w innym kierunku. O dwa dni drogi wyżej czeka na mnie nad rzeką towarzysz, do którego muszę wrócić. Wobec tego, że sprawy moje nie ułożyły się inaczej, wyruszę dopiero wtedy, gdy będę miał dobrą siekierę i trochę amunicyi. Droga Kanada-Billa zejdzie się jeszcze kiedyś z moją!
— Well, sir, niech teraz ucieka! Takie plugastwo zawsze przyjdzie na strzał. Siekierę i amunicyę dostaniecie, a za ocalenie nam pieniędzy pożyczę wam kanoe z sześciu wioślarzami, którzy do jutra rana przewiozą was poza połowę drogi. Dla was to będzie wygoda, a dla nich ćwiczenie, które im przyniesie korzyść w leniwem życiu tutejszem. Ale miejcie się na baczaczność przed Indyanami! Moje daleko wysunięte posterunki donoszą mi, że nasi bracia czerwoni wykopali topór wojenny.
Pułkownik miał już o tem wiadomości, przeto nie potrzebowałem go ostrzegać. W kwadrans potem, zaopatrzony we wszystko, czego mi było potrzeba, siedziałem w pirogue, a sześciu ludzi wiosłowało w możliwie szybkiem tempie przeciw prądowi starego Kanzasu. Kanada-Billa straciłem równie prędko, jak go znalazłem. Teraz jednak chodziło mi o zacnego Lincolna. Spodziewałem się zresztą zobaczyć jeszcze kiedyś mordercę moich najdroższych istot.
Strona:Karol May - Old Surehand 03.djvu/41
Ta strona została skorygowana.
— 29 —