— Czy znacie Kanada-Billa?
— Bardzo dokładnie. Zniknął mi dawno, lecz dzisiaj znów wszedł mi w drogę. Dopiero przed chwilą wykonał zamach morderczy.
— Co mówicie? Gdzie? Na kim?
Old Shatterhand opowiedział mu wszystko, a wtedy i Groman już nie krył się dłużej, lecz rzekł:
— W takim razie muszę być wobec was szczerym. Byłem dawniej farmaceutą i miałem zajęcie u mr. Clevelanda w Norfolku w północnej Karolinie. Po jakimś czasie wstąpił do niego do służby niejaki Walker, którego przyjęto, ponieważ miał dobre świadectwa, jak się później pokazało, sfałszowane. Wnet też wyszło na jaw, że z farmacyi rozumiał prawie mniej od początkującego. Z tego powodu przychodziło do poważnych kłotni miedzy nim a pryncypałem. Nagle zniknął on, a razem z nim zawartość kasy, czyli cały majątek Clevelanda. Lubiłem mego pryncypała, gdyż był moim dobroczyńcą. Strata zrujnowała go zupełnie. Gdy policya nie znalazła ani śladu zbrodniarza, postanowiłem ja wyszukać go prywatnie. Szukając jego, wpadłem na trop innych osób, które śledzono tak samo, jak jego, i oddałem je w ręce sprawiedliwości. To powodzenie wyrobiło mi w policyi dobrą markę, wskutek czego dano mi posadę detektywa. W ten sposób zdobyłem większe materyalne i moralne środki, dzięki którym udało mi się uzyskać pewne wskazówki. Opierając się na nich, znalazłem wreszcie pewne ślady, które zaprowadziły mnie tutaj.
— Do White’a?
— Tak.
— On jest owym Walkerem?
— Właśnie.
— Wszak on was pewnie poznał!
— Oczywiście. Ale ja mu tak sprawę przedstawiłem, że mię zaangażował, ażeby mnie skłonić do milczenia. Teraz jestem jego asystentem, ale nie jestem pewien dnia ani godziny, gdyż każdej chwili muszę być
Strona:Karol May - Old Surehand 03.djvu/97
Ta strona została skorygowana.
— 83 —