Strona:Karol May - Old Surehand 03.djvu/98

Ta strona została skorygowana.
—  84  —

przygotowanym na to, że mię z drogi uprzątnie, aby usunąć jednego ze świadków swojej przeszłości.
— Czemuż wy jego nie zrobicie nieszkodliwym?
— W jaki sposób mam to uczynić?
— Aresztujcie go!
— Nie mogę.
— Czemu?
— Bo nie mam przeciw niemu dowodu. Wiem, że ukradł majątek Clevelanda, ale dowieść mu tego nie zdołam. Śledziłem go dzień i noc, starałem się zgłębić wszystkie jego tajemnice, zbadałem każdy kąt, dla mnie dostępny, ale wszystko było daremne.
— Dla was dostępny... w tem sęk! On nie dopuści do tego, żebyście podpatrzyli jego tajemnice. Względem tego łotra nie wskóracie więcej, niż dotychczas, przy całym swoim sprycie. Gdy chodzi o niego, to nie można rozwiązać węzła gordyjskiego, lecz trzeba go rozciąć, a to dziś uczynimy. Liczę przytem na waszą pomoc.
— O, skoro Old Shatterhand weźmie się do czegoś, to obejdzie się bez takiej drobnej pomocy, jakiej ja mógłbym mu udzielić.
— Ma White jakie skrzynie, do których nie zdołaliście się jeszcze dobrać?
— Tak.
— Gdzie?
— Na dole w swojem, prywatnem mieszkaniu.
— Będzie je musiał nam otworzyć.
— Tego nie zrobi!
— To ja to zrobię.
— To byłby postępek bezprawny i karygodny. Darujcie, sir, że zwracam na to waszą uwagę!
Pshaw! Nie pytam się o wasze paragrafy, z któremi nie udało wam się go pochwycić i dowieść mu winy. To Kanada-Bill, który nigdy nie dbał o prawo, przeto i ja nie myślę prosić kodeksu o uprzejme pozwolenie, skoro chcę z nim raz skończyć. Czy możecie teraz stąd odejść?