wodza, który stojąc wśród nich wyprostowany opowiadał im o wzięciu białych do niewoli, a potem objawił swe dalsze zamiary.
Częste okrzyki „uff“ dowodziły, że słowa jego zyskały ich poklask. Potem wystąpił jedyny znajdujący się wśród nich biały i zaczął:
— Niech Wielki Duch otworzy uszy czerwonych braci, ażeby zrozumieli to, co im chcę teraz powiedzieć.
Odchrząknąwszy kilka razy, mówił dalej:
— Sam Firegun to wielki myśliwiec; mocny jak niedźwiedź, a mądry jak kot za pniem sykomory, ale to wróg czerwonych mężów i zabrał im więcej niż sto skalpów. On to zabił słynnego wodza Ogellallajów, Matto-Siha, on wybił pół plemienia i wyswobodził się, kiedy wpadł w nasze ręce. Firegun zgromadził w swoim wigwamie złoto gór i ukrywał starannie przed okiem ludzkiem swoje mieszkanie. To mój wróg, dlatego zebrałem moich ludzi, ażeby znaleźć jego wigwam i odebrać mu złoto. W drodze spotkaliśmy czerwonych braci, połączyliśmy się z nimi i zgodziliśmy się, że oni wezmą krew, a my złoto nieprzyjaciół. Ale nie przyświecała nam szczęśliwa gwiazda na niebie. Wszyscy biali z wyjątkiem mnie wyginęli, a z czerwonych braci także tylko niewielu zostało przy życiu. Byliśmy bez broni i bez koni. Byłaby nas zniszczyła ostatnia nędza, gdybyśmy się byli nie natknęli na młodych wojowników plemienia, którzy wyruszyli, ażeby pokazać, że są godni walczyć w pierwszych szeregach. Oni pomszczą zabitych i zabiorą skalpy nieprzyjaciół, lecz w inny sposób, niż chce młody wódz.
Okrzyk zaciekawienia przebiegł grono słuchaczy, mowca zaś ciągnął dalej:
— My odkryliśmy wejście do wigwamu nieprzyjaciela. Mieszka on w jaskini, do której dochodzi się wzdłuż wody, przez co ślady nogi jego i konia są zawsze zatarte. Moi bracia wejdą tam w ciemnościach nocy i zabiją go we śnie. Niechaj jednak czerwoni bracia rozważą, że on nie jest bez straży i że im teraz
Strona:Karol May - Old Surehand 04.djvu/129
Ta strona została skorygowana.
— 373 —