Strona:Karol May - Old Surehand 04.djvu/269

Ta strona została skorygowana.
—  503  —

Tak się ta sprawa przedstawia. Co zrobimy ze starym „king of the cowboys“, którego należałoby raczej nazwać królem opryszków?
— Zabierzcie go do izby, ja zaraz przyjdę!
Nasze strzały sprowadziły do nas kilku kowboyów Fennera. Z ich pomocą zaprowadziłem konie do szopy, a oni musieli zostać na straży. Przeszukaliśmy otoczenie, ale złodziei nie było. Ci dwaj, do których strzelił był Fenner, nie żyli.
Kiedy wszedłem do izby, stał Old Wabble przywiązany do słupa, w który wbiła się jego kula. Nie spuścił wcale oczu, lecz spojrzał mi w twarz zuchwałym wzrokiem. Jak dobrze i pobłażliwie obchodziłem się z nim dawniej! Miałem szacunek dla jego podeszłego wieku, ale teraz budził on we mnie odrazę. Towarzysze moi naradzali się nad tem, jakby go ukarać i w chwili, kiedy ja wchodziłem, powiedział Holbers:
— Nietylko złodziej, lecz wprost niebezpieczny skrytobójca. Musi zawisnąć!
— Strzelił do Old Shatterhanda — odrzekł Winnetou — Old Shatterhand więc rozstrzygnie, co się z nim powinno stać.
— Tak, on jest mój, ja zachowuję go dla siebie — potwierdziłem — niechaj przez noc zostanie przy tym słupie, a jutro rano wydam na niego wyrok.
— Wydaj go zaraz! — syknął skrytobójca. — Wypal mi kulę w łeb, ażebyś potem jako nabożny pasterz mógł poskomleć i pomodlić się o moją duszę!
Odwróciłem się od niego w milczeniu. Fenner wyszedł, ażeby wysłać kowboyów na poszukiwanie za złodziejami. Pasterze jeździli przez całą noc po okolicy, lecz nie znaleźli nikogo. Tej nocy spaliśmy oczywiście bardzo mało, a ledwie zaczęło świtać, porzuciliśmy legowiska. Old Wabble był zupełnie rzeźki. Noc spędzona przy słupie, posłużyła mu widocznie. Kiedy jedliśmy śniadanie, przypatrywał nam się spokojnie,