— Dziękuję bratu, że mi dopomógł osądzić bladą twarz i ukarać. Brat może teraz wrócić do hacyendy i zobaczyć ranę Grotu Piorunowego. Ja przybędę dopiero jutro, bo mam tu jeszcze dużo do czynienia.
Serce Niedźwiedzie odjechał natychmiast. Mizteka przyzwał do siebie Indyan, którzy stanęli dokoła niego, ażeby wysłuchać jego rozkazów. Spojrzał poważnie dokoła i rzekł:
— Jesteśmy synami szczepu, który musi wymrzeć. Blade twarze zadają nam śmierć. Pożądali naszych skarbów, ale ich nie dostali. Wasi ojcowie pomogli moim ukryć te skarby, a żaden z nich nie zdradził miejsca, gdzie się znajdują. A wy potrafilibyście milczeć tak samo?
Wszyscy skinęli głowami, a najstarszy odrzekł w imieniu wszystkich:
— Niechaj będą przeklęte usta, któreby zdradziły to miejsce białemu!
— Wierzę wam. Wiedziałem, gdzie leżą te skarby, ale jeden z białych je odkrył. Ta blada twarz znalazła jedną ich część i tę część trzeba ukryć gdzieindziej. Czy mi pomożecie?
— Pomożemy.
— Przysięgnijcie na dusze ojców, braci i dzieci, że nie zdradzicie nowej kryjówki i nie dotkniecie nigdy najdrobniejszego z tych skarbów!
— Przysięgamy! — zabrzmiało dokoła.
— To zaopatrzcie najpierw konie, a potem chodźcie!
Dawszy koniom paszy, zniknęli czerwoni w wejściu do jaskini, w której zaczął się teraz tajemniczy ruch i życie. Tylko jeden został na dworze, ażeby czuwać nad bezpieczeństwem koni i całego przedsięwzięcia.
Praca trwała przez cały dzień i całą noc. Dopiero z brzaskiem dnia, następnego powyłazili Miztekowie jeden po drugim z jaskini. Każdy z nich niósł jakiś ciężar, poczem wszyscy złożyli je na jedną kupę. Były to największe nuggety i kawały złota razem z wybranymi przez Helmersa klejnotami.
Strona:Karol May - Old Surehand 04.djvu/35
Ta strona została skorygowana.
— 281 —