pogodę i przy jakimkolwiek wietrze panować nad okrętem. Ale ludzie, którzy jeździli z jej ojcem, nie cieszyli się z tego. Już jako dziecko była dziką kotką, a w miarę jak dorastała i dochodziła do lat, rozwijał się w niej także dyabeł, który trzymał ją w opętaniu aż do jej śmierci, czyli aż do stryczka. Czy tak jest, mr. Treskow?
— To prawda. Skoro wiecie, że ją powieszono, to słyszeliście także zapewne, że nie poszła na szubienicę bez towarzystwa?
— Tak. Z nią powieszono „czarnego kapitana“, który był równie zły, a może jeszcze gorszy od niej.
— Czy znacie jego przeszłość?
— Nie wiem, co rozumiecie przez jego przeszłość. Niewątpliwie już w młodości był nadzwyczajnym żeglarzem, bo kiedy zakładano mu stryczek na szyję, nie miał więcej jak trzydzieści lat, a przedtem już oddawna odbywał dalekie podróże morskie. Był to handlarz niewolników, najokrutniejszy pod słońcem, zabierał towar murzyński z Afryki i dostarczał go tu zawsze szczęśliwie, a nikomu nie udało się przeszkodzić mu w tem rzemiośle. Z nim nie mógł się porównać żaden z kapitanów, ani oficerów marynarki.
— To prawda. Ale powodzenie jego nie zależało tylko od niego samego, lecz także od doskonałości statku, którym kierował.
— Macie na myśli „L’ horrible’a“? Był to długi bryg trójmasztowy, z którym żaden statek nie mógł iść w zawody. „Czarny kapitan“ nie bał się nawet parowców, dopóki miał w żaglach garść wiatru. „Miss admiral“ była jego żaglomistrzem, czy jak to się nazywa. Można sobie wyobrazić, co się dzieje, jeśli takie dwie osoby się zejdą. Polowali nietylko na murzynów, lecz uważali za dobrą zdobycz każdy spotkany statek, jeśli go tylko potrafili pokonać. Ile okrętów ograbiono i zatopiono, to nigdy nie wyjdzie na jaw. Byłoby zajmującem usłyszeć, jak „miss admiral“ i „czarny kapitan“ zetknęli się z sobą.
Strona:Karol May - Old Surehand 04.djvu/92
Ta strona została skorygowana.
— 338 —