dni. Przez taki czas nie potrzebowaliśmy tracić czasu na zdobywanie mięsa zapomocą polowania. Korzyść z takiego udogodnienia poznaje się dopiero wtedy, kiedy z powodu blizkości czerwonych, albo białych nieprzyjaciół nie wolno strzelać, kiedy trzeba albo głód znosić, albo narażać się na niebezpieczeństwo zdradzenia się przed wrogami. Ten zapas żywności ułatwiał nam także nasze zadanie, bo mogliśmy, nie zatrzymując się, jechać prędko za Old Surehandem.
Właściwie należało nam zaraz po wyruszeniu z farmy poszukać śladów Old Wabble’a, który dał nam do poznania, co z jego strony grozi nam, a szczególnie mnie. Jeśli się wie o blizkości wroga, który chce wziąć na cel naszą głowę, zawsze lepiej jest znać miejsce jego pobytu w danym czasie. Chcieliśmy jednak jak najrychlej doścignąć Old Surehanda, gdyż przed sobą mieliśmy „generała“ i Toby’ego Spencera, którzy także zdążali do Colorado, przeto osoba starego „króla kowboyów“ miała dla nas znaczenie podrzędne.
Ponieważ Republikan-River zakreśla łuk za farmą Fennera, który chcieliśmy przeciąć, przeto, oddaliwszy się od wody, pojechaliśmy prosto na prerye Rolling, aby później znów wrócić do rzeki. Tu widzieliśmy ślady kowboyów, którzy ostatniej nocy bez skutku szukali Old Wabble’a i jego towarzyszy. Później i te ślady zniknęły. Aż do wieczora tego dnia nie napotkaliśmy żadnej istoty ludzkiej.
O tej porze musieliśmy przejść przez Republikan-River, a choć ta rzeka, jak wszystkie w Kanzas, jest szeroka i płytka, a zatem nietrudna do przeprawy, mimoto poprowadził nas Winnetou do brodu, który znał z dawniejszych czasów.
Znalazłszy się na drugim brzegu, przecięliśmy pas zarośli, które ciągnęły się nad rzeką, i wydostaliśmy się znów na otwartą preryę. Tu niedaleko owych zarośli biegł trop równolegle z rzeką w odległości może pięciuset kroków od nas. Dick Hammerdull wskazał nań palcem i rzekł do swego chudego przyjaciela:
Strona:Karol May - Old Surehand 05.djvu/14
Ta strona została skorygowana.
— 4 —