Strona:Karol May - Old Surehand 05.djvu/178

Ta strona została skorygowana.
—  156  —

Rush-Creek, niech się przeprawi przez tę rzekę. Następnie pójdzie drugim brzegiem, aż do miejsca, w którem zlewają się północna i południowa odnoga tej rzeki. Potem trzeba minąć ostatni łuk południowej odnogi, a następnie udać się prosto na północny zachód, przez wznoszącą się zwolna preryę, pokrytą gęsto zaroślami, aż do widocznego zdala wzgórza skalistego, u którego stóp wytryska kilka źródeł. Tam rośnie dużo drzew, a koło źródła, najbardziej posuniętego na północ, macie rozbić obóz.
— Dobrze. Znajdę to źródło.
— Kolma Puszi tam przyjdzie.
— Ale nie przed nami, lecz po nas.
— Czy Old Shatterhand sądzi, że o tem nie wiem? Wszak trop zdradziłby mnie. Co Old Shatterhand ma mi jeszcze powiedzieć?
— Narazie nic, bo nie wiem, jak ułożą się szczegóły dzisiaj wieczorem. Prawdopodobnie zdołasz zbliżyć się do nas, ale w takim razie tylko do Winnetou, albo do mnie, bo nikt inny nie potrafi wyzyskać szybko pomocy, której nam zamierzasz udzielić.
— Mogę więc już zniknąć?
— Tak. Dziękuję teraz czerwonemu bratu, a nawzajem, gdy będę wolny, życie dla niego narażę w potrzebie!
— Wielki Manitou kieruje krokami swoich dzieci, może więc i Kolma Puszi będzie kiedyś potrzebował pomocy Winnetou i Old Shatterhanda. Ja jestem wam przyjacielem, a wy bądźcie mnie braćmi!
Odsunął się tak samo bez szmeru, jak się przyczołgał. Winnetou, leżący po drugiej stronie Old Wabble’a, krząknął nieznacznie, ażeby mię zawiadomić, że zauważył bytność Kolmy Puszi. Człowiek o tak bystrych zmysłach mógł to oczywiście spostrzec.
Byliśmy obydwaj zadowoleni z tego, że nasze obecne położenie nie potrwa długo, mogliśmy więc zasnąć spokojnie. Ja jednak jeszcze dużo myślałem o Kolmie Puszi. Mówił prawie płynnie po angielsku i używał wyrażeń