— Bo modlitwami i śpiewami nabożnymi tak obrzydziła ojcu życie, że musiał je sobie osładzać wódką. Człowiek rozumny nie potrafi wytrzymać z taką dewotką, zostawia więc ją w domu, a sam idzie do karczmy.
— Aha! I słodził sobie życie, dopóki nie przesłodził!
— Sprzykrzyło mu się istotnie. Kiedy więc pewnego dnia zauważył, że ma o jeden sznurek za wiele, którego nie mógł do niczego użyć, zaczepił go na haku, zrobił pętlę, wsunął w nią głowę i trzymał ją tam, dopóki go nie odcięto.
Skrępowane niestety ręce moje drgnęły, gdy usłyszałem te słowa draba, mówiącego tak cynicznie o swoim ojcu samobójcy. Hammerdull nie okazał zbytecznego zresztą oburzenia moralnego i nie powiedział, że nawet najbardziej podupadły Indyanin wstydziłby się wyrazić w ten sposób o swoim ojcu. Zmierzając do swego ukrytego celu rozmowy, rzekł z uśmiechem w dalszym ciągu:
— Zaiste, rzadko się to zdarza, żeby ktoś, przyzwyczajony do wsadzania głowy w takie pętle, zaniechał tej nawyczki. Ale powiedzieliście, mr. Holbers, jeśli sobie dobrze przypominam, że wdaliście się w ojca?
— To były moje słowa.
— To strzeżcie się i wy takich sznurków!
— Pshaw! Jeśli we wszystkiem jestem do ojca podobny, to z pewnością pod tym względem nie. Jabym nie włożył głowy w pętlę. Zresztą nie musiałbym tego czynić, bo nie byłbym na tyle głupi, żeby się ożenić z kobietą, wiecznie zatopioną w modlitwie.
— Ja mimoto nie cofam swej przestrogi, bo bywa nieraz podobno, że człowiek zawiśnie na sznurze, choć sam głowy w pętlę nie założy. Prawda, stary szopie, Holbersie, że to się już zdarzało i jeszcze się może zdarzyć?
— Hm! Jeśli sądzisz, że to się już zdarzało, to masz słuszność, a jeśli utrzymujesz, że to może zajść jeszcze, to z naciskiem przyznaję ci słuszność. Mój
Strona:Karol May - Old Surehand 05.djvu/187
Ta strona została skorygowana.
— 165 —