Następnie zwrócił się do Treskowa:
— A to osławiony policyjnik, o którym mi kowboy wówczas powiedział, że siedzi w izbie. Głupcze! Za czem ty właściwie węszysz? Śmieszna i daremna twoja robota! Jeszcze kilka tygodni i wszystko będzie przedawnione. Właśnie dlatego wracamy teraz. Czy tego nie miarkujesz?
— Mogą sobie te tygodnie upłynąć — odparł Treskow. — Wychylacie się za wcześnie monsieur Thibaut!
— Mille tonnere! Znacie moje nazwisko? Czy policya stała się nagle wszechwiedzącą? Gratuluję wam, sir!
Podjechał potem ku Apanaczce, rzucił mu krótką obelgę w twarz i zatrzymał się przed Winnetou, do którego rzekł:
— To wódz Apaczów, a wogóle najsłynniejszy ze wszystkich wodzów! Po tym drabie nie widać wcale, co się może stać z takiego psa! Znamy się dobrze, nieprawdaż? Spodziewam się, że tym razem wreszcie znajdujesz się na drodze do wieczystych ostępów. Jeśli nie, to wystrzegaj się spotkania ze mną, bo tak ci dam kulą w łeb, że słońce z dwu stron będzie ci mogło zaglądnąć do mózgu!
Winnetou milczał, a nawet nie spojrzał na napastnika. Byłby niewątpliwie pomimo więzów nie przepuścił mu tej obelgi, gdyby nim nie gardził w najwyższym stopniu. Guślarz wyzyskał zupełnie nadarzoną sposobność, bo skierował konie także do mnie. Jako biały nie musiałem zachować stoickiej obojętności jak Indyanin. Duma moja mogła wprawdzie skłonić mnie do zlekceważenia eskamotera, lecz rozum nakazywał inne postępowanie. Postanowiłem spróbować, czy nie wyciągnę zeń nierozważnych oświadczeń, dlatego, nim jeszcze do mnie nadjechał, zwróciłem się twarzą do niego i odezwałem się wesoło:
— Teraz mnie zapewne zaszczyci odwiedzinami słynny Tibo taka? Jestem skrępowany, macie więc sposobność wywnętrzyć się raz serdecznie bez obawy o skutki. Zaczynajcie!
Strona:Karol May - Old Surehand 05.djvu/204
Ta strona została skorygowana.
— 182 —