wielkie farmy nad Republikan-River. Ponieważ jednak służyła w tych farmach pokaźna liczba kowboyów, a czerwoni bali się tych napół dzikich i śmiałych ludzi bardziej, niż innych, przeto wysłali szpiegów, by się dowiedzieć, z ilu kowboyami będzie sprawa. Z ostrożności nie mogli do tego zadania użyć Indyan, a tem mniej wojowników własnego szczepu. Szako Matto zwrócił już był uwagę na kilku mieszańców, o których wiedział, że nie odczuwali tej wielkiej różnicy między złem a dobrem, kiedy nagle przypadek sprowadził mu Old Wabble’a i jego towarzyszy. Widocznie Indyanin był już z nim kiedyś w podobnem porozumieniu, bo byłby mu nie zrobił takiej propozycyi, na którą ten zresztą odrazu się zgodził. Stanęła umowa, że Osagowie zabiorą sobie skalpy, broń i trzody napadniętych, Old Wabble zaś resztę mienia, oczywiście pieniądze lub przedmioty, dające się łatwo sprzedać. Kto właściwie parł do tego łotrostwa Szako Matto, czy Old Wabble, tego można się łatwo domyślić. Wódz Osagów nie nazywał „króla kowboyów“ swoim „białym bratem“, lecz Old Wabblem, w czem dowód, że takie osobniki zarówno u Indyan, jak i u cywilizowanych bladych twarzy podobnej czci doznają.
Gdy Old Wabble puszczał się na zwiady, nie byli jeszcze Osagowie przygotowani do wyprawy, ponieważ zaś zbadanie stosunków obronnych czterech farm było bardzo ważnem dla udania się przedsięwzięcia, przeto wódz wybrał się sam, ażeby nad zakrętem rzeki Republikan usłyszeć sprawozdanie starego. Dzida miała oznaczać miejsce spotkania.
Old Wabble zdał sprawę ze swego poselstwa, a z jego słów wynikało, że farmy można wziąć z małemi stratami w czerwonych wojownikach. Rady jego w tym względzie pomijam, gdyż wskutek naszego wmieszania się w tę sprawę zaniechano napadu. Wódz zresztą mało narazie na to zważał, a wrócił do owej „ważnej zdobyczy“, o której wspomniał Old Wabble na początku rozmowy.
Strona:Karol May - Old Surehand 05.djvu/25
Ta strona została skorygowana.
— 15 —